czwartek, 14 marca 2013

Mars is comming....


Dziś ciąg dalszy mojego niezwykle aktywnego cyklu - muzyczne inspiracje we wnętrzach.

Inspiracja dzisiejsza to 30 Seconds to Mars. Szczerze mówiąc nie jestem ich fanatyczną wyznawczynią, ale nad-aktywność Jareda Leto na Twitterze sprawiła, że wraz z innymi odliczam dni do pojawienia się nowej płyty, a wszystkie moje wizyty na portalu zdominowane są właśnie przez niego - swoją drogą świetny sposób na marketing, pisać tak często by nie dało się zapomnieć, choć w moim przypadku przynosi raczej odwrotny skutek - usunięcie Pana Leto z listy obserwowanych. Jednak Jared to zdolny facet i jego muzyki słucha się bez bólu (choć nie mogę powiedzieć, żeby ruszała mnie bardzo), a patrzy się na niego z nieskrywaną przyjemnością (on akurat rusza mnie bardzo :)), zatem nic nie stoi na przeszkodzie aby pojawił się w moim zestawieniu, mimo że jego nad-aktywność w social mediach jest irytująca.

Nazwa zespołu wyjątkowo pasuje do tematu przewodniego w poniższych wnętrzach - właściwie znowu trochę oszukuję - dzisiejszy post to nie tyle odzwierciedlenie nastroju muzyki we wnętrzach ale dopasowanie do kosmicznego tematu przewodniego. Czy muzyka 30 Seconds to Mars jest kosmiczna? Na to pytanie nie odpowiem ale pozostawiam wam pole do dyskusji w komentarzach.

Motyw galaxy to kolejny "must-have", który dociera do mnie ze sporym opóźnieniem. Otóż ciuchowo jestem troszkę zacofana, zanim przekonam się że modny motyw nie jest tak dziwny/okropny/ nie twarzowy/etc jak wydawało mi się na początku, zdąży on już wyjść z mody, chociaż dzięki temu mogę kupować na przecenach, to zazwyczaj wyglądam troszkę jak z poprzedniego sezonu. Dlatego już dawno odpuściłam sobie podążanie za modą - mam do tego za słaby refleks, a ciuchy biorę takie jakie mi się podobają.

Jednak z galaxy trochę żałuję. Na początku byłam  przerażona - przypomniałam sobie ulicznych "artystów", którzy w czasach mojego dzieciństwa na ulicach większości europejskich miast z wielkim namaszczeniem i powagą malowali ten motyw. W tym czasie motyw galaxy miał mniej więcej ten sam status co jeleń na rykowisku, kilka lat wcześniej. Ja za to jako dziecko byłam święcie przekonana o nieomylności mojego gustu i wyższości moich przekonań w stosunku do przekonań stylistycznych innych ludzi. W moim pokoju nie było miejsca na nic poniżej reprodukcji Maneta lub Avedona, może dlatego dziś czuje taką niechęć do impresjonistów. Reasumując w dzieciństwie byłam dość upierdliwym i wyniosłym potworkiem, choć niektórzy uważają, że wcale z tych cech nie wyrosłam. Jednak dziś zdaje sobie sprawę ile zabawy straciłam i jako dwudziestokilkulatka, jestem szczęśliwą posiadaczką ogrodowego krasnala, lampki misia i właśnie obrazu galaxy. I chyba w tym otoczeniu jestem szczęśliwsza niż katedr w Rouen, balerin czy huśtawek.

Dlatego gdy przemyślałam status galaxy i odniosłam go do mojego życia, stwierdziłam że jednak jest świetny i doskonale podkreśli mój styl, jednak on - jak to zwykle bywa, zdążył już wyjść z mody. I całe szczęście, bo moja figura zupełnie nie przypomina modelowej i nóżka tego rozmiaru obleczona w leginsy galaxy to nie to co ludzie powinni widywać na ulicy. Jednak stwierdziłam, że tego tematu tak nie zostawię i coś z galaxy posiadać muszę. Zaczęłam więc rutynowe przeglądanie Allegro, a tam jak to na allegro, nie było nic co by spełniało moje bliżej nieokreślone kryteria. Do czasu gdy zobaczyłam TO.... to była miłość od pierwszego wejrzenia, choć nie łatwa - jako, że od dzieciństwa wiele się zmieniło i już nie ufam bezgranicznie moim osądom, spytałam o zdanie na temat mojego nowego wybranka, wszystkich którzy chcieli mnie słuchać - większość stwierdziła że chyba sobie żartuje, bądź taktownie milczała. Jednak jak to z miłością bywa nie posłuchałam nikogo i weszłam w posiadanie reprezentanta sztuki, którą tak gardziłam wcześniej - nie pierwszy i raczej nie ostatni raz.



A oto mój wybranek - jeszcze nie wiem gdzie go powieszę, więc aranżacja zdjęcia pozostawia wiele do życzenia.

Właściwie nie wiem czy galaxy we wnętrzach, kiedykolwiek było trendem tak pierwszoplanowym jak w ciuchach, jednak w pokojach wczesno - nastoletnich chłopców zawsze było na czasie. Sama nie wiem, czy zdecydowałabym się na fototapetę z drogą mleczną w moim salonie, jednak doceniam pomysł i gdybym posiadała nastoletniego syna, rozważyłabym tę opcję. Mój obraz jednak dodaje do wnętrza trochę lekkości, kiczu i stanowi ciekawe nawiązanie do dzieciństwa w latach dziewięćdziesiątych i filmu Niekończąca się opowieść - choć sam jest starszy zarówno ode mnie jak i od filmu.

I tak prawie bez potknięć przeszliśmy od 30 Seconds to Mars, poprzez galaxy aż do klasyki filmu dziecięcego. Mój blog chyba już można szumnie nazwać "lifestajlowym".


Jeśli przebrnęliście przez powyższy bełkot - gratuluje serdecznie, ja czytając go zgubiłam się pięć razy, więc powróćmy do zagadnienia, które powinno być istotą moich wypocin, czyli do wnętrz. Jak już napisałam, motyw galaxy w wersji total look najbardziej pasuje do pokoi nastoletnich, lub prawie nastoletnich chłopców, bądź troszkę starszych z zajawką na kosmos, kosmitów i ogólnie wierzących w teorie Archiwum X. Oczywiście nie dyskryminuje tu żadnych Pań Scully, którym nie wystarczają kosmiczne rajstopki i wyznają moją ulubioną zasadę "jak już, to już!" i planują zlać się z całym otoczeniem. Poniżej znajdą Panie, a również Panowie kilka inspiracji jak zafundować sobie kosmiczne życie.


via


via


via
via

I jeszcze z ostatniej chwili, kilka zdjęć fenomenalnego fotografa Ignacio Torresa z projektu Stellar . Inne projekty tego twórcy znajdziecie TU.