Jednak nie jest to miejsce na kajanie się i wywlekanie moich niedociągnięć, dlatego musi wam wystarczyć krótkie "sorry, mates" i zabieram się do tego co najistotniejsze.
Dziś przedstawię wam sposób na moje wymarzone wakacje. Jak pewnie zdążyliście zauważyć (a jeśli nie, to znaczy, że odwiedzacie mnie pierwszy raz, więc witaj Nowy Czytelniku) jestem niespełnioną gwiazdą rocka, bądź też grouppie - jako że ani w jednym, ani w drugim przypadku moich marzeń jeszcze nie zrealizowałam, piszę dla was. Jednak mimo, że grać nie potrafię, a mojej Gwiazdy Rocka jeszcze nie spotkałam, coś mnie ciągnie w stronę autobusów, camperów i tras koncertowych. Dlatego dzisiejszy post bedzie poświecony właśnie wygodnemu podróżowaniu.
Jednak jako że blog ten poświęcony jest wnętrzom (choć dygresje czasem wskazują zupełnie inny kierunek), nie zaprezentuje wam typowych autobusów zespołów rockowych. Po pierwsze dlatego że, z designem który mnie interesuje za wiele wspólnego nie mają, po drugie dlatego że, każdy kto mnie zna zdaje sobie sprawę że po 3 godzinach w takim busie padłabym na zawał.
Wracając do istoty tematu, dzisiejszy post zainspirowany jest piosenką Queens of the Stone Age (wtajemniczeni wiedzą którą), dla pozostałych proponuje zagadkę - pojawiają się w niej słowa z tytułu posta. Nagrodą będzie poznanie dorobku jednego z najlepszych zespołów rockowych oraz moje gratulacje (wiem o niczym innym nie marzycie). Odpowiadajcie w komentarzach.
Ok, właśnie wkleiłam zdjęcia - nie mają one nic wspólnego z autobusami zespołów rockowych - stoją zupełnie w innej części parkingu. Jednak do piosenki przewodniej pasują - a w końcu tylko o to chodzi by "...anytime, anywhere..." ;). Dobrze, że nie zostałam muzykiem - mój zespół miałby ze mną ciężko.
Jednak tak szczerze zastanówmy się, jak wolicie podróżować - jak poniżej czyli świeżym, troszkę retro camperem, pachnacym świeżymi babeczkami, czy autobusem pełnym rockmenów i zapodzianych części garderoby? Ok, ja też tym drugim, jednak jak już wspomniałam jest to blog o wnętrzach, dlatego półnagich facetów nie prezentuje.
Ok, z dygresjami już kończę. Zasiądźcie zatem w wygodnych fotelach, weźcie miskę poziomek, lemoniadę i wybierzcie się ze mną w podróż, a na końcu, dla wytrwałych mała niespodzianka :).
1 |
2 |
3 |
4 |
5 |
6 |
7 |
8 |
5,6,7,8 - via
9 - via |
10 - via |
11 - via |
12 - via |
13 - via |
14 - via |
15 - via |
a na koniec potencjalny kierowca i twórca piosenki - Josh Homme, jednak sądzę, że jego autobus wygląda inaczej niż powyższe.
via |
6 komentarzy:
Cudne :) Już wiem co zamiast namiotu trzeba zabrać ze sobą na przyszłoroczne letnie festiwale ;)
Jeśli załatwisz taki wóz to zabieram się z Tobą!!!
Chciałabym zobaczyć Rolling Stonsów w takiej przyczepie ,wśród tych falbaneczek :) http://s1.reutersmedia.net/resources/r/?m=02&d=20121005&t=2&i=660303012&w=320&fh=&fw=&ll=&pl=&r=CBRE89416DM00
wow ;D
O! ja też taki chcę! :)))
jeju, te wnętrza i wakacyjne rozważania sprawiają, że chcę teraz iść, kupić przyczepę, urządzić ją tak, jak na zdjęciach i ruszyć w podróż!
świetny blog :)
pozdrawiam, the-red-zebra
Prześlij komentarz