Jak niedawno pisałam, fascynuje mnie stylistyka XIX wieku.
Jako urodzona malkontentka,
uważam, że dawniej życie było prostsze i chętnie cofnęłabym się w czasie. Choć
nie wiem jak bym się uporała z gorsetami i krynolinami, dlatego może i lepiej, że żyję w XXI wieku. Jednak późne czasy wiktoriańskie w
Anglii pod względem stylu bardzo mi się podobają, epoka dandysów, pierwsze automobile – to
właśnie to, co mnie kręci najbardziej. Mimo, że dziś mamy do czynienia z
rozwojem technologii, na co dzień, jednak zmiany te, choć rewolucyjne, nie
wywołują takich emocji jak na przełomie XIX i XX wieku, (choć zamieszki pod
sklepem Apple mogą temu przeczyć J).
Technologia w XIX wieku wysuwała się na pierwszy plan również w stylistyce
wnętrz. Wystawy Światowe, które prezentowały dokonania artystyczne, kulturalne
i nowe technologie różnych krajów, propagowały nowy styl i innowacje
wykorzystywane we wszystkich aspektach życia. Właśnie wtedy zaczęto wprowadzać
windy, które pozwoliły na budowanie coraz wyższych budynków, a co za tym idzie
powstawanie pierwszych drapaczy chmur, które już na stałe wpisały się w
krajobraz wielkich miast. Właśnie epoka rewolucji przemysłowej to początek metropolii, takich jakie znamy dziś. Jednak drapacze chmur dopiero zaczynały powstawać, a ówczesny krajobraz wielkich miast częściej wypełniały kamienice. Mieszkania w kamienicach dziś są bardzo pożądane, a sposoby na wykorzystanie ich potencjału przeróżne.
Na szczęście meble i stylistyka przełomu wieków nie wychodzi
z mody, a współczesne wariacje na temat tego stylu są bardzo ciekawe i wcale
nie wyglądają jak z domu babci – przynajmniej według mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz