środa, 5 grudnia 2012

In the cold light of the morning...

Wystrój wnętrz to nie jedyna moja pasja, jestem również, jak już kiedyś pisałam niespełnioną gwiazda rocka. Szans na karierę w muzyce nie mam żadnych, bo w dzieciństwie prawdopodobnie wszyscy mieszkańcy sawanny przewędrowali po moich uszach, a śpiewu pozazdrościłoby mi stado pawianów, jednak postanowiłam jakoś zaznaczyć moje zainteresowanie również na blogu.
Długo myślałam jak połączyć te pasje ale natchnienie przyszło samo, przeglądając zdjęcia wnętrz przy muzyce, zauważyłam jak niektóre z nich pasują do siebie.

W ten sposób powstaje mój pierwszy cykl blogowy - Wnętrza inspirowane muzyką, której słucham.

Na inaugurację wybrałam piosenkę, która dla wszystkich którzy choć trochę mnie znają nie będzie zaskoczeniem, jednak oprócz tego, że jest jedną z moich ulubionych, również pasuje do sennego nastroju jesieni.


Zatem włączcie piosenkę "In the cold light of the morning" Placebo i obejrzyjcie mój wybór wnętrz w których najlepiej będzie się jej słuchało. Choć wideo, które zamieściłam skłania do oglądania Briana Molko bardziej niż czegokolwiek innego, zapewniam, że poniższe zdjęcia również są warte uwagi:)

 
via

via

via

via

via

via

via


via

via

via

via

via

via

via
 
 

wtorek, 6 listopada 2012

Powrót do przeszłości

Jak niedawno pisałam, fascynuje mnie stylistyka XIX wieku. Jako urodzona malkontentka, uważam, że dawniej życie było prostsze i chętnie cofnęłabym się w czasie. Choć nie wiem jak bym się uporała z gorsetami i krynolinami, dlatego może i lepiej, że żyję w XXI wieku. Jednak późne czasy wiktoriańskie w Anglii pod względem stylu bardzo mi się podobają, epoka dandysów, pierwsze automobile – to właśnie to, co mnie kręci najbardziej. Mimo, że dziś mamy do czynienia z rozwojem technologii, na co dzień, jednak zmiany te, choć rewolucyjne, nie wywołują takich emocji jak na przełomie XIX i XX wieku, (choć zamieszki pod sklepem Apple mogą temu przeczyć J). Technologia w XIX wieku wysuwała się na pierwszy plan również w stylistyce wnętrz. Wystawy Światowe, które prezentowały dokonania artystyczne, kulturalne i nowe technologie różnych krajów, propagowały nowy styl i innowacje wykorzystywane we wszystkich aspektach życia. Właśnie wtedy zaczęto wprowadzać windy, które pozwoliły na budowanie coraz wyższych budynków, a co za tym idzie powstawanie pierwszych drapaczy chmur, które już na stałe wpisały się w krajobraz wielkich miast. Właśnie epoka rewolucji przemysłowej to początek metropolii, takich jakie znamy dziś. Jednak drapacze chmur dopiero zaczynały powstawać, a ówczesny krajobraz wielkich miast częściej wypełniały kamienice. Mieszkania w kamienicach dziś są bardzo pożądane, a sposoby na wykorzystanie ich potencjału przeróżne.

Na szczęście meble i stylistyka przełomu wieków nie wychodzi z mody, a współczesne wariacje na temat tego stylu są bardzo ciekawe i wcale nie wyglądają jak z domu babci – przynajmniej według mnie.
via
 
via
via

via

via

via


via

via

via

via


via

via


via


via


via


via

via


via


via
 

sobota, 27 października 2012

Niebezpieczny temat

Złota polska jesień już nas chyba na dobre opuściła. Mimo iż mamy jeszcze październik i śnieg w tym miesiącu uważam za spory nietakt ze strony natury, okazało się, że za nic ma ona dobre wychowanie i lekko nas tu zasypało. W takiej sytuacji odpuściłam sobie wędrowanie i szukanie inspiracji w ponurych zakątkach Warszawy, co miałam w planach, będąc nadal na fali Halloween i zostałam w domu. Jednak jako, że okna u mnie pozostawiają wiele do życzenia, zaczęłam się zastanawiać nad ocieplaniem mojego wnętrza, również tym dosłownym.

Jak będziemy mogli zobaczyć już za chwilę, wraz z nadejściem 1 listopada, Polacy wyciągają z pawlacza swoje futra, niezależnie od temperatury, choć w tym roku sądzę, że nie będę miała się z czego śmiać, bo pogoda chyba nam nie odpuści. Choć futra wywołują kontrowersję, to w pewnych miejscach na ziemi, np. w Warszawie zimą, nic lepiej nie chroni nas przed zimnem.

Od razu uprzedzę głosy obrońców praw zwierząt, nie namawiam wszystkich na szturm na sklepy z futrami naturalnymi, na szczęście istnieją sztuczne odpowiedniki i ze spokojnym sumieniem możemy się nimi opatulać.

Futra mają jeszcze inną właściwość - kobiety reagują na nie bardzo specyficznie. Jest to chyba jedyna faktura, która ma zdolność natychmiastowego wywołania błogości na naszych twarzach, po dotknięciu błogość zamienia się w ekstazę, a partner zaczyna obawiać się o swoje oszczędności, bo wie, że tym razem nie obejdziesz się smakiem. Futro zawsze było dla mnie powodem sprzecznych uczuć, bo przecież jestem za humanitarnym traktowaniem zwierząt, nawet sztuczne ma minusy - kojarzy się ze specyficzną grupą jego użytkowników, ale słyszałam również cichy głos dobiegający z głębi serca: „Ale ono jest takie mięciutkie….”. Do dziś żadnego futra nie posiadam, jednak cichy głos pozostał.

Furto i skóra we wnętrzach nie są powodem, aż takiego ostracyzmu jak w ciuchach, jednak należy zachować ostrożność i w miarę możliwości korzystać ze sztucznych odpowiedników.

Ostrożność należy zachować również przy wyborze jakości i intensywności tego dodatku, chyba, że planujemy uzyskać efekt pałacyku szefa mafii – wtedy wszystko jest dozwolone.

niedziela, 21 października 2012

Gabinet Osobliwości


Wraz z końcem października zbliża się nienawidzone przez jednych i kochane przez drugich Halloween. Jak wszyscy słyszeliśmy nie raz, jest to przeniesienie na chłonny polski rynek, głupich amerykańskich zabaw, służy tylko do wyciągnięcia z naszych kieszeni pieniędzy na kolejne zbędne rzeczy, nie ma ono nic wspólnego z Polską Kulturą (tak, tą pisaną przez wielką literę). Jednak pod względem wesołych zabaw nasza tradycja jest dość uboga, mamy wiele wspaniałych tradycji, jednak większość z nich jest świętowana w gronie rodzinnym, w poważnej atmosferze i oczywiście przy stole. Jednak, co mam zrobić, jeśli zachce mi się przebrać za zombie, wypić kisiel – ektoplazmę i zatańczyć z wampirem? Dlatego nie zważając na pełne dezaprobaty spojrzenia sąsiadów, wyruszam na poszukiwania sztucznych pajęczyn i kłów, by na ten jeden wieczór zamienić się w upiora i zamieszkać w lochu.

Jak zapewne zauważyliście, ponieważ sklepy i allegro na nic sobie mają grzmiące głosy z ambon, a właściwie z ławeczki pod blokiem, Halloween to święto kiczu. Jednak ja, jako osoba z natury przekorna, nie będę rozpisywać się nad urokiem plastikowych dyń i śmiejących się lalek- wiedźm  (przynajmniej dzisiaj), choć urok mają niewątpliwy, a kicz uwielbiam. Dziś zaprezentuje wam kilka pomysłów jak w „normalnym” wnętrzu zastosować kilka niestandardowych rozwiązań, by nadać mu odrobinę tajemniczy i lekko osobliwy charakter, nie tylko w Halloween.

Gabinety osobliwości zawsze mnie fascynowały, uwielbiam wszelkie stylizowane na XIX wiek gadżety, stylizacje neogotyckie i steampunkowe bardzo mi się podobają, choć sama nie mam tyle odwagi by podobnie się ubierać. Halloween to jedyna okazja by spełnić moje ciuchowe zachcianki, jednak elementy wnętrza w tym klimacie moim zdaniem sprawdzają się również, na co dzień.

Wiem, że nie wszystkim podobają się elementy anatomiczne walające się po półkach, jednak mam nadzieję, że choć niektórzy z was coś dla siebie wybiorą z ogromu możliwości.
via
via
via
via
via
via
via
via
via
 
via



ostatnie trzy przedmioty dostępne są w ZARA HOME