piątek, 14 września 2012

Mieszkanie wynajęte


Dziś coś dla najemców.
Wreszcie po długim błądzeniu wśród brudu i zamieszania, znaleźliście swoje schludne, białe i nijakie mieszkanie (zakładam, że jego właściciel czytał poprzedniego posta) przywieźliście swoje rzeczy, poukładaliście je i coś nadal nie gra – trochę za schludnie, za biało i za nijako – i co teraz?

Mimo, że musimy zawsze pamiętać, że mieszkania na wynajem są nam powierzone tylko na jakiś czas i nie możemy dokonywać w nich nieodwracalnych zmian, istnieje kilka tanich sposobów jak urozmaicić wnętrze.

Sposób pierwszy – OBRAZY
Jestem fanką dużego skupiska obrazów jako instalacji ściennej, ale nie jestem fanką wiercenia w ścianach by dodać coś do naszej kolekcji. Nic tak nie irytuje właściciela mieszkania jak cała masa dziurek jak po ataku termitów gigantów. Zresztą wiercenie jest męczące, brudne i irytujące (ja nadal mam ciche dni z wiertarką). Najlepszym sposobem na poradzenie sobie z tym problemem jest system wykorzystywany w muzeach – w mojej wersji (czyli przy obcięciu wszelkich zbędnych kosztów), jest on również bardzo tani. System muzealny w mojej wersji, to po prostu deska zainstalowana pod sufitem, na niej na mocnej lince wiszą obrazy. System ten ma same zalety – możemy zmienić naszą artystyczną instalację, kiedy nam się podoba, właściciel mieszkania nie dostaje zawału, kiedy nas odwiedza, mniej zaznajomione z wiertarką Panie nie są skazane na dobroć Panów.
via


via
Moja galeria

"System muzealny"

Sposób drugi – NAKLEJKI
Ja ich wielką fanką nie jestem – ale to dlatego, że nigdy nie znalazłam odpowiedniego wzoru. Jednak muszę przyznać, że są idealne do prostego i szybkiego wprowadzenia koloru do wnętrza.

via
coś dla miłośników efektu totalnego :)


via

 
Sposób trzeci – TKANINY
Jeżeli właściciel naszego mieszkania ewidentnie ma dużą rodzinę i z jej pomocą postanowił urządzić wasz kącik, to można się spodziewać, że jedność stylistyczna nie została zachowana. Ale, od czego są tkaniny? Jeśli potraficie, najlepiej byłoby z nich uszyć pokrowce na meble, ale to już zabawa dla wtajemniczonych, w wersji dla laików (w tym, również dla mnie) to po prostu przykrycie dzieła sztuki meblarskiej odpowiednio dużą ilością tkaniny. Jeśli marzycie o tapecie, tkanina również jest idealnym rozwiązaniem (wystarczy przybić ją do wspomnianego systemu muzealnego i obciążyć ją czymś na dole).


via


via

Sposób czwarty – OŚWIETLENIE
Gdy zamieszkałam w moim wymarzonym mieszkanku miałam z tym spory problem – w pokojach nie ma oświetlenia sufitowego, podczas podpisywania umowy nie wydało mi się to istotne, jednak dziś jest to trochę uciążliwe. Jednak duża ilość lamp podłogowych i stołowych poradziła sobie z tym problemem – na szczęście uwielbiam lampy, więc konieczność kupna kolejnych była idealną wymówką dla mojej małej mani. Ale nawet, jeśli macie to szczęście i wasze gniazdko wyposażone jest w luksus oświetlenia górnego, małe lampki nadają klimat i ocieplają wnętrze. Również lampki choinkowe dodają do wnętrza koloru i odrobiny dystansu – nie polecam jednak, wieszać standardowych zielonych – niektórym instalacja taka kojarzy się z koroną cierniową – Pozdrawiam Mamusiu!!! :P

via


via

Sposób piąty – KREATYWNOŚĆ
Zakładając, że właściciel mieszkania czytał poprzedni post i ze łzami w oczach usunął z niego swoje dokonania, możesz nadać indywidualny rys Twojemu tymczasowemu królestwu. Jeśli coś zbierasz – pokaż to, jeśli malujesz – powieś swoje dzieła, jeśli umiesz – uszyj poduszki. Cokolwiek zrobisz i będzie Ci się podobało, będzie pasowało do wnętrza, które w końcu, ma wyrazić Ciebie.

dla miłośników origami...


...oraz zbieraczy talerzy!
Jeśli macie jeszcze jakieś pomysły jak urozmaicić tymczasowe mieszkanie, piszcie w komentarzach!

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Twój system muzealny jest cudowny! Już od dawna myślę o tym, że na pewno go użyję jak kiedyś będę urządzała własne mieszkanie:)

Anonimowy pisze...

a co uważasz o dywanach? sprawdzają się czy niepotrzebnie łapią kurz?

dotsforbreakfast pisze...

Moim zdaniem dywany "nieznajome" nigdy nie wzbudzają zaufania, jednak te własne, o które sami dbamy - jak najbardziej! Ja ich specjalna miłośniczką nie jestem - napewno wymagają więcej uwagi niż podłoga, choć ich zalety sa nie zaprzeczalne - bardzo ocieplają wnętrze.